Posty

Polecany post

Recenzja- Trzy billboardy za Ebbing, Missouri (2017)

Obraz
,,Prędzej się złamię niż zegnę" Choć film ten początkowo nie zapowiadał się na produkcję, która oferuje rozgałęzioną fabułę a nawet sama nazwa, nie stanowiła chwytliwego filaru marketingowego, myślę ,że odwiedzenie kin sprawi, że wiele osób ,tak jak ja, mile się zaskoczy. ,,Trzy Billboardy..." to kreacja nieoszczędna w brutalnych scenach a jednocześnie paradoksalnie mistrzowsko subtelna. Filmowi towarzyszy permanentne uczucie frustracji, które po chwili udziela się też odbiorcy. Wczuwamy się w położenie bohaterów i okazuję się ,że obraz spokojnego miasteczka to tylko przykrywka a dramat ,który jest motywem przewodnim jest jednym z wielu, z którymi borykają się mieszkańcy. Historia filmu skupia się na post-tragicznej teraźniejszości ,a jedynie mały procent stanowią retrospekcje, co cieszy, nie męczy i nadaje tajemniczości bohaterom. Sami musimy rozgryźć portret psychologiczny każdej postaci, a nie jest to proste bo reżyser-scenarzysta Martin M

Władco

Obraz
          Co można zrobić ze światem? A jeśli chcemy coś z ,,nim” zrobić, to czym on tak naprawdę jest? Możemy zniszczyć mury, możemy zrujnować miasta, spustoszyć najpiękniejsze stolice, zrównać z ziemią siedziby dawnych wielkich władców. Możemy zniszczyć historie zawartą w materialnym wymiarze, ale co nam to da? Świat, to ludzie, a ludzie, to jeden wielki zlepek szarej papki ,która momentami jest jaśniejsza a momentami ciemniejsza. Świat tworzą ludzie ,skoro zatem chcemy mu coś zrobić to pytanie sprowadza się do kwestii- co można zrobić ludziom? Pytanie z pozoru banalne, możemy zrobić mnóstwo rzeczy : zawieść, zasmucić, zdradzić, oszukać etc. Ale możemy też kochać, wspierać, słuchać, wierzyć. Te dwa przeciwstawne bloki działań również skłaniają nas do refleksji. Bo skoro możemy zrobić co chcemy z ludźmi, to możemy robić co chcemy ze światem , więc każdy z nas może go niszczyć albo tworzyć. Każdy z nas może być katem albo zbawcą. Zatem teraz Twój ruch, władco

Szare Pelargonie r. VIII Srebrne złoto

Nie byli na przechadzce za długo, ale za to długo wystarczająco, ażeby Ben oprowadził Jacka po mieście a ten   wykazał lekceważący stosunek do wizji wycieczki turystycznej. Podczas gdy chłopak trudził się by jak najbardziej obrazowo opisać więźniowi miasteczko w dolinie (a nie było to proste zadanie gdyż znajdowali się w prawdopodobniej najbardziej mdłym miejscu na Ziemi ), jego słuchacz   ostentacyjnie odwracał wzrok od wskazywanego kierunku lub przystawał przy losowym drzewie i kontemplował chwilę pochłonięty tajemniczymi rozważaniami. Ben przywykł już do osobliwych zwyczajów Jacka zatem po kilku karcących spojrzeniach ,które nie odniosły pożądanego rezultatu ,dał sobie spokój i na znak pogardy przedsięwziął protest ciszy, mając nadzieje ,że to skłoni jego towarzysza do poprawy swego haniebnego zachowania. Kiedy i to zawiodło chłopak w miarę mijającego czasu przeobraził się bezwiednie w cichego kompana nocnej wędrówki doceniając magię bezgłosu w mroku uśpionego miasta. Dotarłszy do

Cena

Obraz
Kiedy ciepła już nie będzie, bo spłoszone chłodem ucieknie ja będę Cię moją miłością nieśmiało co wieczór otulać Gdy światło też zawiedzie bo milcząc w mrok się przerodzi ja krzyczeć będę aż jasność w Twym sercu ciemność odroczy Gdy wokół radość wszelka zamrze i łzy popłyną po twarzy Twej srebrzyste otrę je policzkiem swoim otrę smutki wszystkie A wreszcie kiedy już tylko jedna droga wyjściem Ci się wyda i kiedy upadniesz strapiony czekając na finał Ścieżkę inną Ci wskaże poderwę Cię ja z ziemi choćbym miała sama więdnąć miłość warta ceny