Szare Pelargonie Rozdział V Oddech
Siedział w ciemności i niemal całkowitej ciszy gdyby nie odgłosy prysznica dobiegające z łazienki. Po chwili drzwi otworzyły się i w progu stanął- przyodziany jedynie w ręcznik- postawny mężczyzna. Nie wyglądał już na zaniedbanego, a prawdę o jego przeżyciach zdradzały liczne blizny na torsie i plecach, które ukazały się Benowi gdy Więzień stanął w świetle księżyca. -Dawno nie miałem takiego luksusu- westchnął z rozmarzeniem do chłopaka- Dziękuję- dodał W pokoju panował chłód wpadający wraz z wiatrem przez otwarte na oścież okna, mimo to jednak obcy niewzruszenie stał pośrodku pomieszczenia mierząc Bena badawczym, niepewnym wzrokiem. -Pewnie jesteś głodny- chłopak wstał i skierował się do kuchni dając tylko znak mężczyźnie kiwnięciem głowy by ten usiadł przy stole Był środek nocy i wszyscy mieszkańcy pogrążeni byli we śnie, wszyscy poza tymi, którzy w nocy widzieli dzień. Ben postawił przed gościem wszystko co miał, a było tego niewiele- chleb i kilka plasterków sera