Szare Pelargonie Rozdział II Nadchodzą Chmury
Panowała gęsta, przyczajona cisza, którą bez uprzedzenia rozdarł ostry ryk budzika. Ben otworzył oczy i czekał cierpliwie ,aż w mroku nad sobą dostrzeże znajomy zarys kinkietu. Usiadł na łóżku i leniwie, bez pośpiechu wyłączył budzik. Wstał, przemierzył na pamięć pokój zanurzony w ciemności i rozsunął ciężkie zasłony. Mimo wczesnej pory na ulicach Miasta krzątała się masa ludzi. Kobiety, jako idealne gospodynie, warowały przed sklepami i jak psy, z wywieszonymi jęzorami gapiły się na precjoza zza szklanych gablot. Ben stwierdził, że całe to społeczeństwo w jakim przyszło mu żyć, to bezwstydny zwierzyniec. Sprzedawcy z wyszczerzonymi w nieszczerym uśmiechu mordami byli jak pawiany- samolubne i tępe. Zaślepieni żądzą szybkiego zysku zapominali często o zbliżających się stratach i pławili się w luksusie, który tak szybko znikał jak się pojawiał. Oczywiście elitę pedantycznej wspólnoty stanowiło bratnie stadko przedsiębiorców, którzy jak żmije wili się pośród n