Posty

Wyświetlanie postów z 2017
Słyszałem bicie swojego serca. Słyszałem serca wszystkich. Słyszałem ten ludzki dźwięk, który wydawaliśmy, nikt się nie poruszył, nawet wtedy, kiedy w pomieszczeniu zrobiło się ciemno. Raymond Carver  (z książki  O czym mówimy kiedy mówimy o miłości )

Droga

Na początku była mgła Gęsta i nieprzyjazna Połacie bieli maskujące przepaść do której niechybnie się zbliżałem Byłem na drodze do zatracenia i upadku Ale była to droga jedyna jaką widziałem Błądziłem w zawieszeniu rozdzierany rozpaczą i strachem Zrywałem się do biegu Zawracałem z mozołem Skręcałem gwałtownie  chcąc oszukać fatum Aż w końcu… … przestałem się rozglądać …szukać drogowskazów i szlaków …patrzeć w niebo …nasłuchiwać czyichś kroków Byłem sam Byłem pośród nicości I zaakceptowałem to I  szedłem dalej A wnet mgła tak mnie hamująca okazała się zwiastunem poranka Przepaść kotliną z sadem A gdy rozpostarte zostały skrzydła nicości rozejrzałem się I zobaczyłem ,że cały czas podążałem zgodnie ze szlakiem Jedynym szlakiem W labiryncie marności *** Każdy ma swoją droge, szlak w życiu który jest dedykowany specjalnie dla niego. Bohater chciał iść przez życie bez pokory, w przeświadczeniu o swojej wyjątkowości. Nie widział jednak końca swej d

Szare Pelargonie r. VI Nadzieja

Obraz
Gniew. Jaki jest gniew? Gniew jest gorzki. Gniew jest obezwładniający, jest przebiegły i bezwzględny. Gniew jest silny. Ben go znał. Wiedział jaki jest. Poznał go szczególnie ostatnimi czasy. Doznał na własnej skórze mocnego ucisku jego szponów zaciskających się na gardle. Czuł na karku jego cuchnący wyziew przypominający mu ,że nie jest sam.  I nie był. Ben od pamiętnej burzy wyczuwał w sobie pokłady nowej, nieznanej siły, która stała się jego integralną częścią. Wysycała jego ciało, ciągnęła się po skórze jak lepka smoła zatruwawszy umysł gęstą stagnacją. Ben był zły. Był naprawdę zły. Czara zrozumienia i pobłażania bądź prędzej wyparcia i bezsilności została przelana. Przez kolejne dni w Benie narastała obezwładniająca go potrzeba pokazania na co go stać. Chodził do fabryki globusów zgodnie z tym co nakazywała mu jego Stara Natura, kiwał na powitanie, ściskał wysunięte w jego kierunku niechętne dłonie, czaił się w kącie, pracował do ostatniej minuty i spełniał wytyczne z nale

Rama

Czy tylko wyznania w swej oprawie bogate czy tylko róże a nie żaden bratek czy tylko skarby i precjoza przeróżne godne są uwagi? O dusze próżne! Zaklinam wasz byt jakoby zbyt płonny by uczestnictwa w mozaice był godny Bo uczucie najszersze ramy nie wymaga lecz ten co je żywi swym bólem je wzmaga Unknown

Balans

Dwóch światów w jednym człowieku pomieścić nie zdoła bo natura potulna ze srogą są z goła jak szach i warcaby- do gry służą lecz zasady inne im rządzą acz kuszą się często wzajemnie i wytrwale by jeden drugiemu pozwolił wieść parę by serce nad rozumem na chwil kilka wyższość miało by rozumowi serce stłamsić się dało lecz uważaj człowiecze na zabiegi te cwane bo gdzie jedno prym wieść zdoła życie twe skazane na ból i cierpienia, na serca katusze lub samotność i obłęd rozumu geniusze E.M

Chcę Cię

Bo chcę Cię jak róża chce słońca drzewo korzeni ale też jak dzień końca E.M

Zapomnienie

Z każdą łzą coraz bardziej Cię nienawidzę a przecież powinnam zapomnieć że kocham cię nad życie E.M

na poważnie

Obraz
Chłopcy rzucają dla zabawy kamieniami w żaby Żaby umierają na poważnie Erich Fried

Perspektywa

Obraz
Minęli się jak obcy, bez gestu i słowa, ona w drodze do sklepu, on do samochodu. Może w popłochu  albo roztargnieniu albo niepamiętaniu, że przez krótki czas kochali się na zawsze. Wisława Szymborska

Truth Hurts

Obraz
Kazimierz Przerwa-Tetmajer

Szare Pelargonie Rozdział V Oddech

Obraz
Siedział w ciemności i niemal całkowitej ciszy gdyby nie odgłosy prysznica dobiegające z łazienki. Po chwili drzwi otworzyły się i w progu stanął- przyodziany jedynie w ręcznik- postawny mężczyzna. Nie wyglądał już na zaniedbanego, a prawdę o jego przeżyciach zdradzały liczne blizny na torsie i plecach, które ukazały się Benowi gdy Więzień stanął w świetle księżyca.  -Dawno nie miałem takiego luksusu- westchnął z rozmarzeniem do chłopaka- Dziękuję- dodał  W pokoju panował chłód wpadający wraz z wiatrem przez otwarte na oścież okna, mimo to jednak obcy niewzruszenie stał pośrodku pomieszczenia mierząc Bena badawczym, niepewnym wzrokiem. -Pewnie jesteś głodny- chłopak wstał i skierował się do kuchni dając tylko znak mężczyźnie kiwnięciem głowy by ten usiadł przy stole Był środek nocy i wszyscy mieszkańcy pogrążeni byli we śnie, wszyscy poza tymi, którzy w nocy widzieli dzień. Ben postawił przed gościem wszystko co miał, a było tego niewiele- chleb i kilka plasterków sera

Back To Black

Obraz
Witam Was, ponownie <3  Wznawiam blogową działalność, bo długo było tutaj cicho przez moje maturalne zobowiązania, które ma, tak jak i reszta maturzystów, na szczęście za sobą :p :-D (Pozdrawiam wszystkich rówieśników, fajna była zabawa, prawda? hahah). Także teraz postaram się sumiennie dodawać koleje rozdziały z historią Bena oraz nie tylko :-D Mam nadzieję, że będzie Wam się podobał ciąg dalszy :-D  Miłej lektury! <3 Praca wre!

08.03

Obraz
Kobiety...czy tylko towarzyszki mężczyzn? Powrót do zasady- mężczyzna głową, kobieta szyją... XXIw....Technologia ułatwiająca życie małego,szarego,człowieka kwitnie. Dotykowe telefony, niedługo pewnie i bezdotykowe. Samo parkujący samochód. Smart tv, smart phone, smart watch itp.        Dzisiaj wszystko jest SMART, MINI albo I a nadal, mimo takiego wielkiego postępu, człowiek nie docenia najpiękniejszego, najdelikatniejszego i bezsprzecznie, najbardziej użytecznego wynalazku- kobiety. Jeśli mogę ową istotę do poziomu wynalazku przyrównać. Wynalazkiem jest, to oczywiste, lecz brawury dodaje jej ,jej Stwórca. Bez względu czyje teorie powstania człowieka rozpatrujemy, ktoś na pewną ją stworzył, pełny szacunek i brawa dla tego Pana.          Otóż, drogi czytelniku, zwykły, zapracowany obywatel, zapytany o kobietę- naukowca, kobietę-kucharza czy kobietę-sportowca, rozkłada ręce, kiwając bezsilnie głową. Może przez parę sekund po nieudzieleniu odpowiedzi, nurtować będzie go to z

Za Czarną Woalką

Obraz
To, co zapomniane, usilnie tajone powróci po latach , kłamstwem splamione Prawda żywota w głębinie ukryta -zamknięta przed Tobą- przez Ciebie zakryta Uciekasz przed sobą, lecz próby są płonne Kiedyś tak stchórzył człowieku- nie pomnę Kiedy żeś pętlę zarzucił na kark swój, że teraz ledwo dychasz  i plujesz na los Twój? Prawdy się lękasz, lecz ona Cię znajdzie Dopadnie i stłamsi i spęta Cię na dnie Lecz światłość i świętość ocalić Cię mogą Twój kat- będzie zbawcą Twój kat- karą srogą Wyjaw więc prawdę- co cnotą pierwotną Od zarania winna być czystą i wolną https://www.youtube.com/watch?v=7dqMyh4ILIg

W przerwie między mrugnięciami

Obraz
NIEMOC  Czym żem zawinił Eris mściwa , jutrzenko trwogę i żądzę siejąca, cóż żem uczynił, że swoje spojrzenie  na mnie spuściłaś, uczucie piekące   jądro cierpienia we mnie się  rodzi, pulsuje i pali jak ogień rażące Czuję jak umysł mgłą duszną i szarą zasnuwasz  jak parą nad Narwią Sekwaną, Klnę się na niebo,  że wolność obiecuje  a ja tak po tym padole się snuję Przeklinam motyle i pluję na kwiaty bo wszystko to boli i piecze jak zdrady   W mym oku , jak zadra,  tkwi obraz przeszłości, pełny cierpienia, goryczy...miłości Którąś zabrała Hydro bezwzględna,  którąś to tak bezczelnie skalała! Nie można dać nieba wnet zamknąć w klatce, nektarem częstować a wodę dać nagle Daj mi raz jeszcze ten zapach znajomy, słodki jak miód, ulotny jak wrony! Zwróć mi westchnienie za moim imieniem! Spojrzenie obecne i wiarę w to ,,lepsze"! Zwróć mi modliszko nędzna i plugawa co moje! Co było! Co niegdyś ,,naszym" zwałem! Daj mi ,paskudo, raz jeszcze zobaczyć twarz tej w odbiciu, dla

Szare Pelargonie Rozdział IV Furia

    Deszcz nie ustawał a niebo nad kotliną było ciężkie i całkowicie spowite stalowymi chmurami. Czuł jak mimo chłodu na jego czoło zstępuje zimny pot, jak serce bije mocniej, jak krew zaczyna pienić się w żyłach i napierać niebezpiecznie.  Szedł twardo, tym razem nie kontemplując nad pięknem otaczającej go natury. Stawiał kroki jak ktoś kto ucieka- szybko i niepewnie ,potykając się co i raz o nędzną przeszkodę. Ben jednak nie dopuszczał do siebie tej myśli. Tłumaczył sobie, że jego postępowanie jest w pełni uzasadnione, że  robi to, co należy.  Z każdym krokiem ucisk w klatce rósł bardziej i bardziej. Chcąc od niego uciec, przyspieszył kroku. To jednak nie pomogło i chłopak rozpoczął bieg. Galop był niepowstrzymany, pędził między drzewami przeskakując przez zapory lasu, a było ich zadziwiająco wiele. Nie robił przerwy, zbiegał ze wzgórza przy akompaniamencie jęków ostrego wiatru i wrzasku błyskawic rozdzierających niebo jak blizna dziewczęcą twarz. Dyszał ciężko a każdy oddech spr

Szare Pelargonie Rozdział III Burza

Czynności takie jak mycie żarówek, grabienie piaskownicy czy przycinanie trawnika nożyczkami nie były bynajmniej hiperbolizacją a wręcz stanowiły nieodzowny element codzienności każdego szanującego się mieszkańca Miasteczka w kotlinie. Ben nie pojmował ich fenomenu i nie poczuwał się do obowiązku spełniania tych absurdalnych standardów. Tymczasem inni zdawali się popadać w fanatyczną ekstazę po wykonaniu ,którejś z czynności. Zmuszał się więc do spełniania choć części wymagań, a gdy ktoś mu towarzyszył, udawało mu się nawet upozorować stan spełnienia i euforii. Dotarł do pracy o czasie ,ale i tak był ostatni. Zasada bowiem była prosta- jeżeli praca zaczynała się o godzinie 6 00    to należało zjawić się o 5 30 , łamanie tego niespisanego sacrum groziło docinkami, naznaczeniem i ogólnie rzecz biorąc społeczną degradacją ,ale z faktu ,że pozycja Bena i tak plasowała się mniej więcej na poziomie runa leśnego , nie przejmował się zbytnio przestrzeganiem tego przepisu.   Minął wys

Szare Pelargonie Rozdział II Nadchodzą Chmury

       Panowała gęsta, przyczajona cisza, którą bez uprzedzenia rozdarł ostry ryk budzika. Ben otworzył oczy i czekał cierpliwie ,aż w mroku nad sobą dostrzeże znajomy zarys kinkietu. Usiadł na łóżku i leniwie, bez pośpiechu wyłączył budzik. Wstał, przemierzył na pamięć pokój zanurzony w ciemności i rozsunął ciężkie zasłony.       Mimo wczesnej pory na ulicach Miasta krzątała się masa ludzi. Kobiety, jako idealne gospodynie, warowały przed sklepami i jak psy, z wywieszonymi jęzorami gapiły się na precjoza zza szklanych gablot. Ben stwierdził, że całe to społeczeństwo w jakim przyszło mu żyć, to bezwstydny zwierzyniec. Sprzedawcy z wyszczerzonymi w nieszczerym uśmiechu mordami byli jak pawiany- samolubne i tępe. Zaślepieni żądzą szybkiego zysku zapominali często o zbliżających się stratach i pławili się w luksusie, który tak szybko znikał jak się pojawiał.        Oczywiście elitę pedantycznej wspólnoty stanowiło bratnie stadko przedsiębiorców, którzy jak żmije wili się pośród n

Szare Pelargonie- Zarys Fabuły

Ben jest niezwykłym, ciekawym świata młodym człowiekiem, który urodził się w niewłaściwym mieście, kraju i wymiarze… Przytłoczony przeciętnością i musem wpasowania się w społeczeństwo traci to co najważniejsze- własną tożsamość. Ben musi zdecydować czy podda się fali banału i fałszu i zaprzepaści swój potencjał, czy pójdzie własną drogą zawodząc oczekiwania najbliższych.  Dylemat ,z którym boryka się Ben jest znajomy wszystkim tym, którzy kiedykolwiek stanęli przed kwestią: ,,Co w życiu jest najważniejsze?” Zapraszam serdecznie do lektury i komentowania :) 

Szare Pelargonie Rozdział I Zbiera się na deszcz

Zbiera się na deszcz          Rzecz się ma w pewnym przeciętnym mieście, w przeciętnym kraju, pośród przeciętnie zielonych drzew, kwitnących na wiosnę, jak to każde szanujące się przeciętne drzewo ma w zwyczaju. Otóż w tym siedlisku przeciętności i szarości mieszkał Ben. Jak przystało na resztę mieszkańców był on obciążony jarzmem okrutnej i bezwzględnej sztampy, która przenikała wszystko i wszystkich w obrębie dobrych kilku lat świetlnych (ograniczamy się bowiem do tej przeciętnej części wszechświata).           Ben był człowiekiem bezczelnie nieprzeciętnym.  Już jako dziecku zdarzyło mu się w przypływie szaleńczej euforii wyjechać poza kontur w kolorowance. Uśmiechnięty dinozaur został zbezczeszczony przez grubą zieloną szramę ciągnącą się od idealnie czerwonego jęzora po idealnie zielony ogon. Zuchwały występek dziecka sprofanował dotychczas nieskazitelnie wypełnione pola. Stwór z obrazka zdawał się karcić chłopca wzrokiem za taki karygodny brak poczucia estetyki i harmonii. Łyp

Słowami wstępu

Obraz
Cześć,  miło ,że odwiedziłeś/aś mojego bloga. Jestem Ela i ,mimo natłoku obowiązków tegorocznego maturzysty, staram się wygospodarować chociaż trochę czasu by poświęcić się swoim hobby, a że trochę ich jest, to nie zawsze się wyrabiam. Stąd zastrzegam ,że posty mogą się pojawiać nieregularnie. Piszę już innego bloga fitnhappy.pl (zapraszam ;-)), choć tam tematyka jest skrajnie inna. Poza tym rysuję i gram na gitarze i param się każdą formą rozwoju kreatywności. Planuję w życiu jednak mieć zawód bardziej przyziemny niż uduchowiony artysta ,ponieważ ,,poezja nie daje chleba" :-p . Nie wybiegając jednak daleko w przyszłość, zapraszam Cię do lektury mojego bloga, na którym to będę umieszczać swoje twory tj: książki czy opowiadania. Nie jestem profesjonalistką, więc błagam o wyrozumiałość^^ Choć chętnie wysłucham konstruktywnej krytyki i poczytam sobie Wasze opinie w komentarzach, o które bardzo proszę <3 Cóż, ode  mnie to tyle, liczę, że Wam się spodoba ^^ Pozdrawiam, Ela :)